Dziś ponownie wracam do tematu:” Toksyczni ludzie”, chcąc jednocześnie kontynuować zapiski pewnej dziewczyny o której już pisałam wczoraj. A zatem ciąg dalszy wpisu:
Czuję się jak śmieć, jak ktoś bez rozumu gdy rodzic ( ojciec) potrafi dawać do zrozumienia, że nic nie umiem, że nie jestem w stanie nic osiągnąć, a gdy wyrażam swoje racje i uczucia- traktuje jak istotę bez odrobiny rozumu i twierdzi, że ktoś mnie musiał zbuntować, ponieważ- jak według niego człowiek bez rozumu- sam może coś odczuwać, czegoś pragnąć, mieć jakieś potrzeby i dążenia.
Nauczył się, że najlepiej nie sprzeciwiać Mu się i być posłusznym narzędziem do wykonywania jego rozkazów, służyć Mu i żyć dla Jego wygody. Jednym słowem nie należałoby się do Niego zwracać:’ Tato”, tylko:” Panie Ojcze”.
Nadal rozpoczynam pisanie pamiętnika. Dziś pracowałam w ogródku i mnie- dziewczynę dorosłą matka przyszła i zaczęła uczyć jak mam wyrywać trawę- chociaż jestem córką rolnika i pracowałam od dziecka w gospodarstwie i wiem jak się to robi. Powiedziałam tylko mamie, że wiem jak mam wyrywać trawę i robię to za koleją. Na to Ona, że pewnie koleżanka mnie buntuje, choć nic takiego Jej nie powiedziałam.
Jak ma mnie ktoś buntować jak ciągle jestem pod ich czyli rodziców kuratelą. Do miasta też jeżdżę w ich asyście, nie wolno pojechać do siostry czy brata, ani szukać pracy- nigdzie się ruszyć samej- bo zaraz mnie ktoś zbuntuje.
Ja jestem też Człowiekiem, który ma swoje pragnienia, uczucia i wie, jak pewne sprawy w życiu powinny wyglądać. Nie wolno mi nawet dotknąć telefonu, bo nie wiadomo zaraz z kim i o czym piszę.
Wujek z Warszawy przywiózł mi laptop, ale w takiej atmosferze i sytuacji nie wiem jak będę mogła z niego korzystać.
Na razie nie jest on uruchomiony. Nie wiem- jak tylko zadzwoni telefon, zaraz muszę się tłumaczyć- Kto dzwonił? i co chciał? Z laptopem też nie wiem jak będzie. Nie raz mam dość takiego traktowania. Moja psychika nie wytrzymuje.
Często dopada mnie jakaś depresja czy załamanie- trudno to nazwać. Ostatnio nawet zażyłam całą garść tabletek uspokajających- byłam tak załamana, zdezorientowana, że nie wiem jak się to stało.
Myślałam, że da to matce do myślenia, ale jak na razie- wszystko raczej jest po staremu i nic się nie zmienia! Nie mam własnego życia, gdyż musi być ono pod każdym względem podporządkowane rodzicom, w przeciwnym razie- awantury, szantaże i znęcanie się psychicznie- tak było od zawsze, odkąd pamiętam.
Nawet gdybym ewentualnie miała kandydata do zamążpójścia to musiałoby to być podporządkowane dobru rodziców i gospodarki- bo z jednej strony przydałaby się siła robocza na gospodarkę, by ktoś mógł odebrać sąsiadowi pole, które wziął w tzw.” Dzikie używanie” czyli nie spisując żadnej umowy ze mną, a z drugiej strony- najlepiej gdyby nikogo nie było- bo jest ” święty spokój”, nie rozrabiają, nie krzyczą wnuki i nie trzeba się nikogo obcego tzn. zięcia krępować.
Zawsze liczyło się rodziców dobro i wygoda. Ja i moje życie czy przyszłość w ogóle. Mam żyć dla nich- dla rodziców wygody- nic nie osiągając, nie mając żadnych pragnień, dążeń czy oczekiwań wobec życia. To czyste samolubstwo i egoizm a może chora, zaborcza, toksyczna miłość rodziców do córki. Nie wiem co o tym myśleć i jak to nazwać.
Dziś podczas rozmowy moja matka powiedziała, że nie nadaję się do samodzielnego życia, że jestem słaba, naiwna, dlatego całe życie muszę być pod ich ” piętą”. A na pytanie:” Pod czyją piętą będę w razie ich ewentualnej śmierci?”- tzn., że gdy już by się tak zdarzyło, że ich nie będzie- wzruszyła ramionami i na to pytanie nie potrafiła mi odpowiedzieć.
Ojciec i matka chcą mieć nade mną całkowitą kontrolę. Nie wolno mi wziąć do ręki telefonu, ani niczego bo zaraz nie wiadomo do kogo piszę. Mam już tego dość. Nie wiem jak ja to wszystko wytrzymam. Czasem to nie chce mi się żyć.
Dostałam od wujka Józka z Warszawy laptopa. Nawet gdybym założyła internet to i tak nie wiem, jak będzie wyglądało korzystanie z niego. Najchętniej to wyniosłabym się od rodziców.
Oni całkowicie ograniczają mi moją wolność- decydują o wszystkim, nawet o tym, czy mam się starać o pracę. Modlę się by ich postępowanie wobec mnie się zmieniło- ale jak na razie to wszystko bez skutku.
Życie to jedna wielka niewiadoma- nigdy nie wiesz, co wydarzy się w przyszłości. Są ludzie, którzy pytają:” Czym jest wiara?” lub twierdzą, że jest ona im niepotrzebna- wówczas pytam jak czuliby się, gdyby ktoś zabrał im ich zasady, prawa a nawet ich człowieczeństwo.
Dziś już ta dziewczyna z wpisów jest dorosłą dojrzałą osobą, która wydała wspólnie z Łukaszem Grodzkim w Grodzkistudio swój pierwszy album muzyczny. Was również kochani zachęcam- Wy również możecie spełniać swoje marzenia- również te artystyczne i twórcze a Łukasz Grodzki jako osoba z doświadczeniem na pewno Wam w tym pomoże. Jeśli trzeba uczyńcie Potrzebny i niezbędny ” wrzask i raban” i jeśli to możliwe to odetnijcie się od toksycznych osób w Waszym otoczeniu. Są marzenia do spełnienia a Ja jestem na to najlepszym przykładem. Serdecznie pozdrawiam czytelników bloga oraz Łukasza Grodzkiego. Na koniec zamieszczam jeszcze tekst jednej z moich piosenek pt:” Właściwe wychowanie”:
Odpowiedz