Coś wydarzyło się na Ziemi. Nikt nie rozumiał tego zjawiska. Ziemia zmieniła swoje właściwości. Od wielu dziesiątek lat wszystko było pozbawione grawitacji. Ludzie musieli przywiązywać swoje przedmioty, aby ich nie stracić. Pojawiły się nowe produkty i firmy świadczące zupełnie inne usługi. Świat jaki znamy stał się ponurym miejscem pełnym konfliktów. Ludzie wykorzystywali nowe warunki życia, aby szerzyć anarchię i inne złe zjawiska. Nasz bohater Mateusz właśnie leciał do pracy. Miał nowoczesny silnik odrzutowy jak każdy Ziemianin. Poruszanie się bez niego było niemożliwe. Zdarzały się różne przykre wypadki. Czasami ludzie odlatywali w kosmos i już nie wracali.
Mateusz: Co oni się tak powoli poruszają?
Mężczyzna: Dzisiaj dzień rabatów. Każdy chce kupić jak najwięcej.
Mateusz: Dlaczego ja o tym nie wiem?
Mężczyzna: Nie znam ciebie człowieku. Nie zadawaj mi takich pytań.
Mateusz w końcu dostał się do swojego biura. Wszystko było tam eleganckie i zadbane. Spotkał szefa w drodze na stanowisko pracy.
Szef: Mateusz słyszałem, że ostatnio spóźniłeś się do pracy? Czy ja mam ci za to płacić?
Mateusz: Przepraszam szefie, ale zdechł mi pies.
Praca w biurze była monotonna i ciężka. Wymagała skupienia i wielu umiejętności. Szef był bezwzględny. Za błędy obcinał wypłatę. Chciał być bogaty, a ludzie byli niewierzący. To nigdy nie działało. Firmy sypały się jak domki z kart. W końcu Mateusz mógł odlecieć do domu. Skończył swój dzień pracy. Był zestresowany. Zażywał narkotyki i pił dużo alkoholu. Świat go irytował. Bał się go. Od kiedy Ziemia zmieniła się, miał same problemy. Mateusz właśnie dawał sobie w żyłę. To były nowoczesne narkotyki. Mateusz był wrednym ćpunem. Nie polubiłbyś go na żywo. Na szczęście to tylko skromna opowieść o chamskim życiu. Pies Mateusza był dla niego jak przyjaciel. Zawsze się cieszył na jego widok. Niestety dostał ataku serca. Nie wytrzymywał presji otoczenia. Do Mateusza przychodziło mało ludzi. Zazwyczaj byli to sprzedawcy, którzy go irytowali. Broń była legalna. Mateusz miał w domu strzelbę i często nią straszył dzieci sąsiadów, które rzucały w jego drzwi jajami. Na szczęście nigdy nie trafiały. Ktoś zaczął kopać w drzwi. Mateusz musiał przerwać proces dawania sobie w żyłę. To go bardzo zirytowało.
Mateusz: Kto tam kurwa się dobija?
Głos zza drzwi: Jestem zwykłym żebrakiem. Zbieram na jedzenie.
Mateusz: Myślisz, że mnie to obchodzi? Spierdalaj!
Zza drzwi słychać było płacz. Matusz w ogóle się tym nie przejmował. Robił dalej to samo. Poczuł się odprężony i zasnął przy meczu piłki latającej. Obudził się w nocy. Była trzecia godzina. Mateusz miał myśli samobójcze. Nie akceptował świata. Miał z tym duży problem. Jego życie zmieniło się nie do poznania po rozwodzie. Kochał swoją żonę, ale ich spojrzenie na świat było odmienne. Musieli się rozejść. Córka wpadała do niego na weekendy. Czuł się podle i miał kolejny napad agresji. Zaczął kopać meble, które były przykręcone do podłogi. Dom lewitował w powietrzu. Życie w tych warunkach musiało denerwować. Najgorsze było korzystanie z toalety. Trzeba było zawsze wsadzić penisa do otworu w maszynie. W końcu się uspokoił. Był przyczepiony pasami do łóżka, aby nie odlecieć na sufit i nie uderzyć się w głowę. Życie było podłe. Mateusz miał tego dosyć. Chciał coś zmienić, ale czuł słabość. Potrzebował wsparcia, ale bał się drugiego człowieka. Mateusz miał znajomych, ale to nie byli jego przyjaciele. Często z niego żartowali, co jeszcze bardziej go dobijało. Mateusz chciał skończyć z sobą. Myślał o użyciu strzelby. Kiedy nagle zapukał ktoś do drzwi. Mateusz był zdziwiony. Kto go odwiedza o tej godzinie? Może to jakiś bandyta? Na wszelki wypadek udawał, że go nie ma. Nagle zobaczył fruwającą kartkę papieru. Podleciał do niej i zaczął czytać.
Mateusz: Podążaj za królikiem. Co to ma niby znaczyć?
Nikt nie odpowiedział. Mateusz nie rozumiał co autor miał na myśli. Ze ścian zaczęła kapać krew. Mateusz był przerażony. Nie rozumiał co się dzieje. Czuł się bardzo dziwnie. Zastanawiał się, czy wezwać pogotowie, ale bał się, że odkryją, że brał narkotyki. Siedział więc i telepał się. W jego głowie roiło się od myśli. Przebiegały bardzo szybko. Ściany zaczęły pękać, a później otworzyły się drzwi. Dalej nie wiedział co się stało. Obudził się później. Ściany były już normalne, a drzwi były zamknięte. Zobaczył, że wybiła godzina dziewiąta. Świetnie – pomyślał; teraz mnie wyleją z pracy, znowu. Mateusz był zdenerwowany. Szybko nałożył ubrania, które lewitowały po wyjęciu z szafy. Nie lubił się przebierać, ale był do tego zmuszony. Jego poprzednie ubrania śmierdziały i były wybrudzone olejem z silnika plecaka odrzutowego. Włączył napęd, otworzył drzwi, zamknął je i poleciał wysoko. Nagle zauważył, że spada. Co się kurwa dzieje? Pomyślał. Po chwili napęd znowu pracował prawidłowo. Boże co za dzień! Mateusz nie wiedział co ze sobą zrobić. Czuł się głupio i stresował się. Domyślał się, że szef będzie wściekły. Ostatnio miał do wykonania ważne zadania. Teraz pokaże jaki jest nieodpowiedzialny.
Szef Mateusza: Co się z tobą dzieje do cholery? Czy nie rozumiesz jak ważny to jest projekt? To ważny klient. Od tego zależą losy całej firmy!
Mateusz: Przepraszam. Zaspałem. Byłem bardzo zmęczony.
Szef Mateusza: Co ty wyprawiasz po pracy? Nie potrafisz normalnie się zachować?! Jeszcze jeden taki numer, a dostaniesz kopa w dupę!
Mateusz: To już się więcej nie powtórzy.
Skłamał Mateusz. Wiedział, że jego tryb życia gwarantuje kolejne problemy. W pracy było jak zawsze – trochę nudno i dużo problemów do rozwiązania. Jednak właśnie wracał do domu. Znowu będzie ćpać. To dla niego najlepszy element dnia. Uwielbia to robić. Pomimo problemów z koncentracją, pamięcią i ogólnie zdrowiem – zamierza dalej brać narkotyki. Nie wspominając o pracy, która pewnie straci. Jednak nie ma siły przeciwstawić się nałogowi. Jest już za późno. Bierze coraz większe dawki i ma chore jazdy w głowie. Boi się konsekwencji, ale nie ma siły woli, aby skończyć z narkotykami. Znowu bierze w żyłę. Ładuje w siebie jakieś podejrzane tabletki, które dostał od dilera. Mają mu poprawić nastrój. Po zażyciu zaczyna obijać się o ściany. Fruwa w zupełnym szaleństwie. Dobrze, że nikt tego nie widzi. Słyszy jednak głos zza drzwi.
Mężczyzna: Czy znalazłeś już królika? Jeśli tego nie rozumiesz – powtórzę. Podążaj za królikiem do cholery, jebany ćpunie!
Mateusz nie wiedział, czy to co słyszy jest stworzone przez klimat narkotyczny, czy może naprawdę ktoś go nachodzi. Był zbyt odurzony, aby myśleć trzeźwo. Czuł się jak kot w pralce. Miał ochotę wymiotować i zrobił to. Wymiociny zaczęły brudzić ściany. Mateusz płakał. Zaczął pluć krwią. To od palenia papierosów. Robił to bardzo często. Jeden za drugim. Teraz widzi konsekwencje swojej głupoty. Kiedy wraca do stanu normalnego – zaczyna bać się życia. Kontynuuje proces ćpania. To jego gehenna. Jest już za późno. Znowu ma widzenia. Tym razem ściany przybliżają się do niego i oddalają. Kręci się w kółko i odbija od mebli. Ręce mu się trzęsą jak w delirium. Zrezygnował z alkoholu, bo boi się śmierci. Wie, że to połączenie gwarantuje zawał serca lub inne komplikacje. Mateusz chce ćpać jak najdłużej. To jego jedyna radość z życia. Nie ma przyjaciół. Wszystkich oszukał i obrzucił wyzwiskami. Kto normalny będzie zadawać się z takim szaleńcem? Mateusz to margines społeczny. Wracając jednak do jego sytuacji obecnej. Właśnie obserwuje efekty swojego nałogu. Nagle meble zaczynają się rozmywać. Nie potrafi ich rozpoznać. Boi się, ale nie może przestać. Zastanawia się co będzie dalej z jego marnym życiem. Co chwilę widzi jakąś krew, czaszki i czarny kolor. To chyba jego wspomnienia. Kiedyś był żołnierzem. Zabijał dla pieniędzy. Teraz cierpi na stres pourazowy. Jego nałóg jest efektem poprzedniej karmy. Wszystko w życiu ma sens, nawet narkotyki. Ludzie jednak zapominają co jest najważniejsze. Wtedy dochodzi do śmierci. Mateusz przesadził tym razem. Zaczyna wymiotować. Pluje krwią. Trzęsie się coraz bardziej. Nie widzi ostro. Kręci mu się w głowie. Odbija się od ścian. Znowu pluje krwią. Serce zaczyna mu bić coraz szybciej. Poci się. W końcu zaczyna się bać. To strach przed końcem życia. Teraz przejdzie w inny stan. Będzie już szczęśliwy wiecznie. Mateusz nie oddycha. Jego zwłoki fruwają w mieszkaniu. Ktoś puka do drzwi. Otwiera je stary mężczyzna.
Mężczyzna: Wiedziałem, że tak to się skończy. Nie zrozumiał przesłania, a ja nie chciałem go przestraszyć. Teraz mam go na sumieniu. Chyba nie miał zbyt wielu przyjaciół. Szkoda, że odszedł. Już więcej tutaj nie przyjdę.
Mężczyzna zaczął odbijać się od podłogi i frunął w kierunku biblioteczki. Otworzył szklaną szybkę. Książki zaczęły lewitować. Znalazł tam coś ciekawego – pamiętnik.
Mężczyzna: Ten ćpun pisał pamiętnik. To może być ciekawe. Wezmę go.
Mężczyzna zabiera pamiętnik i wychodzi z pomieszczenia. Nie wzywa policji, ani pogotowia. Właściciel mieszkania zostanie wezwany do zapłaty. Wtedy odkryją jego zwłoki. Facet nie chce być kojarzony z ćpunem. Boi się, że zostanie wezwany jako świadek. Dba tylko o swoje interesy. Ma pamiętnik. Teraz będzie mieć rozrywkę. Co może robić stary człowiek wieczorami? Jeśli obsesyjnie się nie masturbuje, może ogląda jakieś seriale? Wszystko jest dla ludzi. Samotny człowiek po siedemdziesiątce. On nie bierze narkotyków. Jego życie jest powolne, ale miłe dla duszy. Zaczyna zagłębiać się w fantazje tego martwego skazańca.
Mężczyzna: Jest piątek. Cieszę się, że znowu będę w domu. Będę mógł dalej ćpać. Bez narkotyków czuję się nikim.
Mężczyzna siedzi w fotelu i rozmyśla. Sprawdza kolejne wpisy. Czyta na głos.
Mężczyzna: Dzisiaj miałem szczęście. Poznałem ważnego klienta, ale szef mnie nie docenił. Wiedziałem, że tak to się skończy. Życie jest niesprawiedliwe.
Mężczyzna zaczyna płakać. Szkoda mu jest tego obcego człowieka. Z pamiętnika płyną mądrości i trochę prawdy. Życie jest bardzo kruche – rozmyśla. Sam jest już u progu śmierci. Choruje na raka. Wykryli go dwa tygodnie temu. Jeszcze nie znaleźli rozwiązania. To może potrwać kolejne pięćdziesiąt lat. Jednak ten mężczyzna jest gotowy. Wszystkie sprawy są już pozałatwiane. Żył dosyć długo. Jest szczęśliwy, że odchodzi do lepszego świata. Mija drugi miesiąc. Stan mężczyzny pogarsza się. Właśnie kończy czytać pamiętnik. Czyta wpis z ostatniego dnia życia Mateusza.
Mężczyzna: Dzisiaj chyba stracę pracę. Znowu dałem do pieca. Teraz czuję się bardzo źle. Nie mogę przestać. To koniec. Wyrzucą mnie z domu na bruk.
Staruszek zamyka pamiętnik i odkłada go na półkę. Umiera kilka miesięcy później. Ktoś przypadkowy znajduje pamiętnik. Jest to mężczyzna w wieku trzydziestu lat. Młody człowiek. Całe życie przed nim. Czyta w pamiętniku na temat problemów Mateusza. Robi mu się przykro. Ostatnio spotkał dilera i prawie wpadł w problemy. Teraz zrozumiał jak bardzo trzeba uważać. Docenił swoje życie. Zmienił pracę i znajomych. Teraz będzie przykładem dla innych. Tak wiele może zrobić jeden pamiętnik. Dla jednego jest pocieszeniem, inny znajduje w nim rozwiązanie swoich problemów. Życie bywa brutalne. Człowiek musi mieć w sobie wielką moc. W innym wypadku zostanie pożarty przez system i podłych ludzi. Najlepsi często popełniają głupie błędy. Wpadają w sytuacje, z których nie ma wyjścia. Inni żyją w szczęściu i nie przytrafiają im się problemy. Ich życie jest dobre od zawsze. Nie rozumieją innych i często ich prześladują. Tak łatwo jest wzbudzić w kimś odrazę. Człowiek jest mały, ale może wiele osiągnąć. Wszystko zależy od wewnętrznej siły i determinacji. To już koniec tej strasznej historii. Mam nadzieję, że wyciągniesz z niej wnioski.
Odpowiedz